21 styczeń 2013

Ceremonia

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .

Ludzie jak papierowe kołnierzyki, służą do krótkotrwałego użytku.

W zasadzie nie miałabym nic przeciw temu,
żeby ktoś tylko tyle powiedział na moim pogrzebie.
Jednak mistrz ceremonii nie za to bierze pieniądze.

Ceremonia świecka dorosła do religijnej; mowa
w kaplicy, mowa nad grobem, tylko cytaty różne.
W miejsce Nowego Testamentu starożytny filozof,
poeta lub obaj naraz. Kwieciste słowa marzną w ustach
jak wieńce. Trwają dłużej, niż śmierć delikwenta,
która, jak się dowiadujemy, była nagła.

W ogóle nagły był z niego człowiek, prędki
i skory do śmiechu bardziej niż inni. Mniej martwy
niestety być nie może, śmierć nie zostawia miejsca
na stopniowanie, z poczuciem humoru też
u niej kiepsko. A przecież chciałoby się.

Irytacja na widok kolejnego mówcy maleje
na zmarzniętych twarzach, kiedy słyszymy, że ze zmarłego
był jajcarz. Dobrze, że urna zapieczętowana, bo w środku
z pewnością popiół wiruje, kiedy denat się śmieje,
słuchając opowieści, jak dawał czadu.
I takim go zapamiętamy wreszcie nabiera sensu.

Komentarze (4)

marek kołodziejski:

22 sty 2013 o 10:43.

Zimową wersję pogrzebu trzeba zaliczyć do najgorszych. Marznie nasz „drogi zmarły” i to mimo jajcarskiego usposobienia. Marzną żałobnicy. Mistrz ceremonii zamarza, ba nawet słowa mu zamarzają w ustach. I co, pluje lodem? Przecież nie wypada. A wiersz jest najlepszym dowodem na to, że z pogrzebami trzeba poczekać do wiosny. Pesymistyczny cytat z Audena umacnia tylko ideę wiosennych ceremonii.
A swoją drogą, to mam niezły kłopot. Jak skomentować wiersz o pogrzebie? Fajny flow? Przecież pogrzeb, jest świętowaniem znieruchomienia. Pochwalić wartki opis? Drogi zmarły nie bierze w nim udziału.
Ale perypetie, ale przeszkody!
No nic, przeniosłaś „nieruchomego bohatera” w inną rzeczywistość, i tam nikt nie marznie, nie umiera. Istny raj.

elkaone:

22 sty 2013 o 10:54.

Tak, zima, brrr. Gorsze może być chyba tylko „o wieko bębnią krople dżdżu”. Choć w ogóle trudno mówić o miłych pogrzebach, wiosną i latem wydaja się trochę znośniejsze. jak wszystko. Myślę, że ten nieboszczyk przystałby na flow :-) Z radością. Dzięki, Marku.

Dorota Drążczyk:

27 sty 2013 o 21:41.

Wiersz poruszył dwie struny, od zawsze brzęczące mi w duszy dysonansem. Ale teraz na chwilę zagrały w harmonii.
No tak, czemu nie na wesoło? Czemu nie jak o człowieku, jakim był? Czemu na koturnach i z patosem (świeckim, religijnym, wsjo rawno)? Ale przecież trzeba się rozstać, wypłakać, pożegnać – tak też mam na ceremoniach.

Wiersz buduje pomost między pustymi, utartymi ceremonialnymi formułkami, a możliwością wypełnienia ich szczerą treścią. I takim go zapamiętam :)

elkaone:

27 sty 2013 o 21:47.

Tak, Doroto, to i mój stały dysonans, niechęć wobec koturnów, szczególnie o tych, co ich nie cierpieli. Ale masz racje, nie można przecież zaśmiewać się na żałobnej ceremonii i nie do śmiechu nam. Obawiam się, że nie ma rozwiązania tego dylematu.
Dzięki, cieszy mnie niezmiernie, że zajrzałaś :-)

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa