5 wrzesień 2010

Ręka, kieszeń, nóż – kujawiak!

Autor: admin. Kategorie: Marek Kołodziejski; Wiersze przyjaciół .

1.

Nad margines świata
trafiają gorsze chmury.
W tych miejscach pogoda
jest doprawdy fatalna.
Podobnie kuchnia, seks
i kilka innych spraw.
Dlatego nic się tam
nie dzieje. Dosłownie.
Przyrost naturalny?
To błąd potwierdzający
regułę złej lokalizacji.

2.

Równina, jak okiem sięgnąć,
żadnych punktów zaczepienia.
Deszcz i mgła znoszą różnice,
kwitną podobieństwa – bez ogrodnika,
bez dbałości, bez troski, bez wysiłku.
Nuda krajobrazu jest osiągana
w naturalny sposób.

Wczoraj wytrawny chirurg
poderżnął sobie gardło wprawnie
nad wyraz. Oklaski to za mało
dla tak mistrzowskiego cięcia.
To było tak naturalne, że nikt
nie spodziewał się czegoś innego.
Więc warstwa nudy cierpliwie
narasta każdego dnia.

3.

Nie ma tajemnicy i nie było.
Oczywista jest tylko naoczność.
Jasne jest wszystko jak słońce.
Co wybrać na wieczór? Kino?
A może seans walk? Jeden
bije drugiego, drugi trzeciego itd.
Luksusowa gala boksu.

Karetka ratunkowa na sygnale
dowozi brakującego wojownika.
Trupy ładuje się ukradkiem,
to wbrew przepisom, ale w zgodzie
z ekonomią, z nakazem chwili.

Ta chwila zawisa lub tańczy
pod kopułą cyrku. Och, neonowy
cyrk maximusa, to jest zabawa.
Obcisłe trykoty umarłych ładnie
podkreślają efekty stężenia. Oklaski!
Tusz orkiestry i oto lecą pod ciemną
kopułą na spotkanie, o ile trafią.

Przez sekundę lotu pozazdroszczą
gołębiom na gzymsie kopuły.
Nie dość, że spektakl mają za darmo,
to jeszcze nie dotyczy ich spadanie.
Srają na wszystko z wyraźną
satysfakcją.

4.

Kujawiak! Kujawiak z podkręconym
basem i przytup do pustego krajobrazu.
Kto tu kogo porywa do tańca? Kto
tańczy, a kto jest tańczony?

Tańce ludowe należy tańczyć z nożem
w kieszeni, z brzytwą w cholewie
i z różą w popsutych zębach. Usta
zaciska się do krwi i uśmiech, uśmiech
opromienia niewinną zabawę.

Co byś powiedział na szkocką orkiestrę
dudziarzy z absolutnym strojem
bębnów, z przeczystym brzmieniem
piszczałek? Coś w przaśnym,
ludowym stylu, w poetyce nieopisanego
zachwytu?

5.

Skąd wiem, że wszedł karzełek?
Z pustej przestrzeni nad monitorem.
Drzwi się otworzyły i zamknęły,
ale nikt się nie pojawił. Coś weszło,
bo szura butami. Szuranie to tutejsza
maniera. Szur, szur i nawet pośrodku
równiny nigdy nie jesteś sam.

Karzeł zbiegł jakimś cudem z cyrku,
a po drodze ukradł mi korkowiec.
Krótko trwało moje królestwo.
Nie byłem złym szeryfem. Po broń
sięgałem w ostateczności. Korkowiec
lśnił czernią, aż do tamtej chwili.

Dalsza kariera karzełka była związana
z posadą w lokomotywowni trans-
powiatowej kolejki wąskotorowej.
Tylko karzeł mógł wejść do maleńkiego
kotła i dokonać naprawy. Chciał być
maszynistą, ale nie sięgał do wizjera.

Teraz udaje ducha albo inną zjawę.
Drzwi się otwierają i nad monitorem
pustka. Szuranie. W radiu kujawiak!
Cyrk wciąż go poszukuje, on nigdy
nie zapomina. Karę wymierza kat,
klaun z gumowym toporem. Reszta
w cholewce, w kieszeni itd. Kujawiak!

6.

Miałem mówić o odwilży, o wiośnie.
Wiosny nie ma, choć jest marzec
i rodzą się zające.

Koniec jest wiązką wielu końców,
splot powroźniczy utrudnia zadanie.

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa