30 grudzień 2007

Sen

Autor: elkaone. Kategorie: Moja proza; Varia .

Przepełniała mnie radość, miałam uczucie, jakbym unosiła się w powietrzu. Rozmawiałam z nim, co już samo w sobie było ciekawe. Tyle razy słyszałam go w radiu – wiedziałam, że musi być ciekawym rozmówcą. I był. Ale wiedziałam też, że czuje się trochę, jak idol, może nawet i ma do tego prawo. Tyle, że ja nigdy nie kochałam się w żadnym idolu i ani mi to było w głowie. Więc ta jego narcyzowatość trochę mnie mierziła.

A tu zaskoczenie: nic z tego. Był miły, bezpośredni, uśmiechnięty, jakby wolny od samokontroli. Rozmawialiśmy o muzyce, tej, którą wszyscy na równi lubiliśmy. Trochę zawdzięczaliśmy to także jemu. Wtedy powiedziałam: a wie pan, 9 lat temu wysłałam do pana list, ale nigdy mi pan nie odpowiedział, zresztą – mówiąc szczerze – tego właśnie się spodziewałam. Spojrzał na mnie uważnie i powiedział: przepraszam na chwilę. Wrócił z pękatą kopertą na której ze zdumieniem rozpoznałam swój charakter pisma. – Wie pani, wciąż leży w szufladzie. Tylko niech mnie pani nie pyta, dlaczego jej nie otworzyłem, bo nie wiem. Nie wiem też, dlaczego jej po prostu nie wyrzuciłem. Otworzymy ją razem, dobrze?

Otworzyliśmy. Ze środka wysypała się duża szpula z taśmą magnetofonową (tak, z magnetofonu szpulowego ;-) i dwie kasety. Zachodziłam w głowę, co też ja mu wysłałam; nie pamiętałam tego ani trochę. – To co, posłuchamy? – Pewnie, powiedziałam.

Podszedł szukać magnetofonu. Ja też sobie pospacerowałam, z zainteresowaniem oglądając wnętrza. Wrócił z uwieszoną u ramienia jakąś miss mokrego podkoszulka. Patrzyła w niego, jak w obraz. On już też patrzył inaczej. W obiektyw. – Wie pani, nigdzie nie mogę znaleźć szpulowego magnetofonu, poszukam, może kiedyś… – Może kiedyś, powiedziałam. Czułam się, jakbym straciła coś bardzo cennego.

I wtedy się obudziłam. Tylko co ja u diabła mogłam mu wysłać?

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa